"Jurassic World Rebirth" - wątpliwe odrodzenie
: 6 lutego 2025, o 09:54
Wczoraj wpadł pierwszy zwiastun czwartej już części serii "Jurassic World". Z jednej strony cieszę się, ponieważ pierwsze 2 części oceniam jako nienajgorsze blockbustery (nie mówię, że dobre kontynuacje "Parków Jurajskich"), ale z drugiej strony jestem zaniepokojony tym co zobaczyłem. Fabuła wygląda dość prosto: niewielka grupa "komandosów" wraz z paleontologiem, a później z tamtejszą rodziną udaje się na wyprawę mającą na celu pobrania związków z trzech największych gadów (rzekomo dinozaurów, ale oczywiście nie każde z wybranych zwierząt jest dinozaurem), mające potencjalnie ważne znaczenie medyczne. Rzecz w tym, że dinozaury w większości świata wymarły z powodu nieodpowiadającego im klimatu i przeżyły tylko w tropikach, m.in. w okolicach Barbadosu, gdzie udaje się nasza grupa. Okazuje się, że w tej dżungli znajdowała się tajna placówka InGenu, w której próbowali hodować i modyfikować genetycznie dinozaury (w sensie do oryginalnego Parku). Obecnie jednak placówka jest opuszczona, a na wyspie żyją zmutowane wielkie gady (m.in. ?argentynozaur, hacegopteryks, tyranozaur oraz "Xenomoporphotyrannus scotti" [główny "zły" mutant - nie wiadomo co, ale nieco przypomina skrzyżowanie tyranozaura, rancora i ksenomorfów]). W przybrzeżnych wodach grasują zaś spinozaury, które weszły w symbiozę (chyba protokooperację) z mozazaurem.
Szczerze, pachnie to trochę "Zaginonym Światem" z dużą domieszką "Jurassic World" oraz horroru (choć pomysł ze spinozaurami nierealny ale nawet ciekawy).
Szczerze, pachnie to trochę "Zaginonym Światem" z dużą domieszką "Jurassic World" oraz horroru (choć pomysł ze spinozaurami nierealny ale nawet ciekawy).