Moja powieść

Czyli filmy, książki, czasopisma, strony internetowe itp. związane z paleontologią
Awatar użytkownika
Triceratops
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 194
Rejestracja: 5 kwietnia 2011, o 11:52
Imię i nazwisko: Weronika Mazurek
Lokalizacja: Lubliniec
Kontakt:

Moja powieść

Post autor: Triceratops »

Witam, niedawno zaczęłam pisać powieść o "Smoku z Lisowic". Skończyłam pierwszy rozdział, znajduje się poniżej, proszę, żebyście go ocenili. Zastanawiam się nad tytułem dla powieści. Myślałam nad "Pierwszy skuteczny super-drapieżnik".



Rozdział I
Nigdy nie atakuj grupy



Wśród upalnej, rozgrzanej pustyni rozlega się ledwie dosłyszalny odgłos kroków. Spomiędzy zeschłych liści sagowca wysuwa się końcówka pyska mięsożernego dinozaura – „Smoka z Lisowic”. Jest teropodem, lecz nie jest jeszcze stuprocentowym tetanurem.
Ta młoda samica już kilka dni bezowocnie poszukuje pożywienia na terenie dzisiejszego Śląska. Trwa pora sucha i wiele zwierząt przeniosło się na inne tereny, ale Smoki pozostały. Dopóki młody Smok nie znajdzie pożywienia, grozi mu powolna śmierć głodowa.
W nozdrza samicy uderza obiecujący zapach. Jest to zapach dicynodontów – ogromnych roślinożernych gadów ssakokształtnych. Dinozaur już wielokrotnie polował na nie z rodziną, teraz jednak musi radzić sobie sam. Idzie niemal bezgłośnie po spieczonej ziemi, kierując się w stronę niewielkiego, błotnistego jeziorka.
Węch jej nie myli. Nad brzegiem jeziora rzeczywiście stoi mała grupa dicynodontów. Wśród nich jest kilka młodych, ale długie kły wystające z górnych szczęk samców zniechęcają do ataku.
Nie mogą mnie zobaczyć… Zaatakować od tyłu, tak jak matka…
Smoki, podobnie jak ich potomkowie i wszystkie inne późniejsze drapieżniki, uczą się sztuki polowania od rodziców. Samica pamięta, jak jej matka podchodziła zdobycz od tyłu, kryjąc się w krzakach. Ona jednak ma do pokonania poważny problem: wokół nie ma zarośli.
Samica jest ubarwiona maskująco – czerwonobrązowe łuski na grzbiecie, bokach i szyi wtapiają się w czerwonawą ziemię. Mimo to, samica nie jest całkowicie pewna swej decyzji. Obchodzi dicynodonty szerokim łukiem. Wchodzi do jeziora, schyla się.
W jej kierunku powoli posuwa się młody samiec. Kilkadziesiąt metrów dzieli go od drapieżnika. Dotąd pochylony Smok podnosi lekko łeb. Dicynodont zamiera w bezruchu. Przeżył już wiele ataków tych gadów, ale zwykle były to wielkie, dorosłe samce.
Samica Smoka nieruchomieje, jej źrenice przesuwają się w prawo, śledząc ze skupieniem ruchy dicynodonta. Roślinożerca ignoruje drapieżnika. Jest pewny, że nic mu się nie stanie. Zanurza pysk w wodzie, nie zauważając, że reszta stada oddala się trochę.
Smoczyca robi kilka małych kroków w stronę roślinożerców, lecz gdy tylko któryś z nich drgnie, zatrzymuje się. Odległość między nią a samcem zmniejsza się. Dicynodont podnosi ociężały łeb, spoglądając na dinozaura.
Smok wie, że to czas na atak. Podnosi się najwyżej jak tylko może, po czym rzuca się w stronę roślinożercy. Dicynodonty ryczą przeciągle, zbijają się w stado. Młody samiec – upatrzona ofiara łowczyni – jest jednak dość daleko. Biegnie w stronę stada, ale Smok pędzi o wiele szybciej.
Teropod wygina szyję esowato do tyłu, rozwiera szczęki. Dicynodont ogląda się, potyka o kamień i nim zdąży odzyskać równowagę, dopada go Smok. Długie, szerokie szczęki wystrzeliwują w przód, siedmiocentymetrowe zęby precyzyjnie trafiają w kark dicynodonta. Gdy drapieżnik czuje ciepłą krew na języku, zaciska zęby z całej siły.
Dicynodont wyje z bólu, szarpie się w uścisku szczęk Smoczycy. Drapieżnik gwałtownym ruchem wyrywa spory kawał ciała z umięśnionego karku dicynodonta. Krople krwi tryskają na boki, osłabiony dicynodont osuwa się na ziemię, Smok połyka w pośpiechu mięso.
Reszta grupy ryczy, potrząsa łbami. W końcu ogromny, stary samiec Podbiega truchtem do stojącego na grzbiecie ofiary Smoka. W nogę teropoda wbija się jeden z kłów dicynodonta. Smok rozwiera paszczę, skrzeczy z bólu i wyszarpuje łapę z pyska dicynodonta. Krew kapie na ziemię z długiego, lecz płytkiego rozcięcia na podudziu Smoczycy.
Ten dicynodont… Bardzo niebezpieczny!
Teropod zeskakuje z żywego jeszcze dicynodonta i odbiega kilka kroków. Ogląda się. Roślinożercy nie odchodzą, stoją nadal w miejscu, rycząc na niego. Smok niechętnie cofa się. Wreszcie dicynodonty odwracają się od niego. Odchodzą, zupełnie zapomniawszy o rannym członku stada.
Smoczyca powoli podkrada się do ofiary. Dicynodont oddycha, podnosi łeb na kilka centymetrów i wzdryga się gwałtownie, gdy cztery zakrzywione szpony drapieżnika rozorują mu brzuch. Po kilku minutach dicynodont wykrwawia się na śmierć, Smok łapczywie połyka kawały jego ciała.
Dziś popełniła głupstwo. Powinna była najpierw oddzielić upatrzoną ofiarę od stada. Leży na brzuchu nieco dalej, obserwuje podchodzącego celofyza. Kilka ostrożnych kroczków i… Gdy samica podnosi się lekko, celofyz umyka jak najdalej tylko może. Gdyby mógł, teropod roześmiałby się.
Celofyzy to sprytni mali łowcy, ale boją się innych drapieżników. Przez miliony lat ewolucji musieli chronić się to przed rauizuchami, to przed gadami ssakokształtnymi, aż wreszcie przed wielkimi teropodami. Ich grupa – ceratozaury, na półkuli północnej nigdy nie stanie się szczytowymi drapieżnikami. Wiele milionów lat później, w okresie kredowym niewielka podgrupa ceratozaurów, zwana abelizaurami, osiągnie zadziwiająco duże rozmiary i będzie polować na olbrzymie zauropody, na razie jednak kryją się w cieniu innych gadów.
Smoczycy nie obchodzą celofyzy. Kładzie się z powrotem, chce pozwolić zranionej nodze odpocząć. Skaleczenie zagoi się już niedługo, jeśli tylko uda jej się znaleźć bezpieczne schronienie. Jedynym, który może zagrozić Smokowi, jest drugi Smok.



Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam więcej pomysłów...
Podziwiam polskich paleontologów za to, że...

Obrazek

Spomiędzy szerokich, zielonobrązowych liści wystają cztery długie zakrzywione szpony. Gdy tylko jednak jeden z gadów drgnął, pazury chyłkiem cofnęły się między paprocie. Szpony należą do gatunku dinozaura, jakiego jeszcze świat nie widział. Jest to pierwszy skuteczny super-drapieżnik – Smok z Lisowic.

Jest to fragment pisanej przeze mnie powieści o smoku z Lisowic.

Awatar użytkownika
nazuul
Moderator
Moderator
Posty: 8245
Rejestracja: 3 grudnia 2007, o 19:51

Re: Moja powieść

Post autor: nazuul »

fajnie napisane. Smok jest już prawie oficjalną nazwą -> http://www.forum.dinozaury.com/viewtopic.php?f=3&t=4145

naukowcy ostrożnie przypisali go do Archosauria, badania trwają. Hipoteza o tetanurowości została zarzucona (od początku była sceptycznie przyjmowana, tak jak dinozarowatość smoka). Tak czy inaczej Smok nie mógłby być "niestuprocentowym tetanurem" - tetanurem to się albo jest (jeśli jest się bliżej spokrewnionym z np. ptakami niż z ceratozaurami) albo nie (jeśli jest się dalej spokrewnionym).
Hipoteza o należących do Ceratosauria celofyzoidach z każdym kolejnym badaniem jest coraz głębiej pogrzebana. http://www.forum.dinozaury.com/viewtopic.php?f=6&t=3146
Obrazek
[Stamp: Apsaravis] [Avatar: P. Weimer, CC BY-NC-SA 2.0]

Awatar użytkownika
elfik...
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 159
Rejestracja: 7 stycznia 2011, o 20:29
Lokalizacja: Bolesławiec

Re: Moja powieść

Post autor: elfik... »

Bardzo fajnie napisane. Ciekawie i wciągająco dość, szkoda że takie krótkie.
I ten tytuł roboczy jakoś mi się nie podoba.

Awatar użytkownika
polonozuch
Dewoński labiryntodont
Dewoński labiryntodont
Posty: 263
Rejestracja: 31 marca 2011, o 16:06
Imię i nazwisko: Jakub Albert Starzyński
Lokalizacja: Lublin

Re: Moja powieść

Post autor: polonozuch »

Brawo świetne. Czekamy na pozostałe rozdziały :).
Obrazek
Nick na Steam/Uplay/Origin: HeedalPL

Awatar użytkownika
Dawid Mika
Jurajski allozaur
Jurajski allozaur
Posty: 1016
Rejestracja: 23 maja 2008, o 15:49
Lokalizacja: Górny Śląsk

Re: Moja powieść

Post autor: Dawid Mika »

Ciekawie się zaczyna. Kilka drobiazgów:
1. Piszesz o mocnym ugryzieniu dicynodonta przez smoka w szyję wyszarpującym mięśnie, a później przedstawiasz dość długą agonię roślinożercy. Tymczasem mocne ugryzienie w szyję będące w stanie wyrwać mięśnie najprawdopodobniej od razu by przerwało biegnące w szyi tętnice, powodując odcięcie dopływu tlenu i paliwa (glukozy?) do mózgu i błyskawiczny zgon. To tak samo jak w przypadku morderstw - ofiara, której podcięto gardła umiera w mgnieniu oka.
Interesująca jest kwestia jak pracowały mózgi niessaczych synapsydów oraz nieptasich dinozaurów. Z tego co wie ptasie móżdżki pracują na glukozie, a ptaki mają we krwi bardzo wysoki poziom cukru we krwi. Krowy i inne przeżuwacze (myślę, że w miarę dobra analogia dla dicynodonta przynajmniej jeśli chodzi o fizjologię i preferencje pokarmowe) mają w żołądkach drobnoustroje przetwarzających węglowodany z trawy na kwasy tłuszczowe, którymi te zwierzęta się praktycznie żywią, mało więc wyjątkowo niski poziom cukru we krwi i ich mózg pracuje na ketonach. Może ktoś wie coś na temat funkcjonowania mózgów współczesnych kręgowców (z wyjątkiem człowieka) ?
2. Instynkt stadny u dicynodontów. Tylko nieliczne współczesne ssaki wykazują troskę o innych przedstawicieli swojego stada. Rzucanie się z kłami na drapieżcę byłoby ryzykowne i niezbyt opłacalne.
Wiem, że w kwestii zachowania zwierząt prehistorycznych jeśli zdani na spekulację, choć akurat posiadanie instynktu stadnego u niessaczych synapsydów jest raczej wątpliwe.

Po za tym jest ok.

Awatar użytkownika
elfik...
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 159
Rejestracja: 7 stycznia 2011, o 20:29
Lokalizacja: Bolesławiec

Re: Moja powieść

Post autor: elfik... »

tak ten instynkt stadny mnie zastanowił, ale przecież później dicynodonty później zostawiły swojego towarzysza, więc atak chyba nie był kwestią obrony zaatakowanego osobnika.

Awatar użytkownika
Triceratops
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 194
Rejestracja: 5 kwietnia 2011, o 11:52
Imię i nazwisko: Weronika Mazurek
Lokalizacja: Lubliniec
Kontakt:

Re: Moja powieść

Post autor: Triceratops »

Bardzo dziękuję za wszystkie wskazówki. Na pewno je wykorzystam :D
Oto następny rozdział (niestety też krótki, może podsuniecie mi jakieś pomysły?):

Rozdział II
Historia zapisana w mule



Smoczyca rusza w stronę jeziora. Z padliny dicynodonta nie pozostało prawie nic. Celofyzy porozrzucały kości po całej okolicy. Niektóre z nich zapadają się w muł i mają szansę skamienieć.
Smok kuleje na prawą nogę, ale poza tym jest sprawny. O polowaniu na dicynodonty może na razie zapomnieć. Dinozaur mija powoli ogryzające resztki kości celofyzy. Jeden z nich zauważa ją. Odbiega kilka metrów dalej, ale zaraz znów wraca.
Smok idzie dalej, jego stopy zapadają się w miękki muł, pozostawiając w nim głębokie ślady. Jeden z nich przetrwa dwieście milionów lat. Zostanie zakryty przez kolejne warstwy mułu i skamienieje. Wiele milionów lat później odnajdą go paleontolodzy.
Gdy dinozaur mija grupkę celofyzów, te w pierwszej chwili rzucają się do ucieczki, ale zaraz kilka z nich wraca. Czują, że ten Smok jest w jakiś sposób inny. Kuleje. Największy z celofyzów – i tak o wiele mniejszy od Smoka – zbliża się coraz bardziej i bardziej.
Smoczyca powoli odwraca łeb. Celofyz stoi kilka metrów od niej. Drapieżca napina mięśnie łap. Celofyz podchodzi jeszcze troszkę. Po chwili ucieka z ośmioma długimi szramami na grzbiecie, skrzecząc z bólu. Pozostałe celofyzy uciekają przerażone.
Smok zaatakował celofyza nie ze złości, lecz z głodu. Ma nadzieję, że celofyza osłabi zadana przez niego rana. Nie myli się. Kilka godzin później celofyz zostaje w tyle za swoją grupą. Smok podchodzi szybko, lecz bezszelestnie.
Nim celofyz zdąży choć wydać z siebie pisk, już kilkadziesiąt ośmiocentymetrowych, zakrzywionych zębów wbija się w jego delikatne ciało. Smoczyca pożera ofiarę. Już wielokrotnie zabijała celofyzy. Dla niej to po prostu mały Smok.
Nagle jakiś wyjątkowo mocny zapach każe Smoczycy pozostawić martwego celofyza.
Ten zapach… Smok… SMOK SAMIEC!!!
Dinozaur wyprostowuje się. Nadchodzi ku niej spory, mocno umięśniony samiec. Smoczyca cofa się. Czeka, aż samiec podejdzie bliżej. Ale ten zatrzymuje się spory kawałek od niej. Samica podchodzi nieco bliżej. Jest gotowa, aby założyć rodzinę, ale nie jest pewna, czy to ten samiec.
Smok samiec waha się. Po kilku chwilach zawraca. Odchodzi. Samica ryczy cicho za nim, ale on nie odpowiada. Dinozaur wraca więc do padliny celofyza. Łamie delikatne kostki jak zapałki. Ma cichą nadzieję, że samiec jeszcze wróci.
Następnego dnia Smok idzie w stronę, w którą odszedł samiec. Pozostawia kilka kości celofyza. Kości te skamienieją, ale na razie resztki mięsa ściągają tu inne celofyzy i pterozaury. Kłócą się między sobą. Ostatecznie wygrają celofyzy. W tym czasie Smoki są już daleko.

Hmm... A może wymyślicie imię dla bohaterki?
Podziwiam polskich paleontologów za to, że...

Obrazek

Spomiędzy szerokich, zielonobrązowych liści wystają cztery długie zakrzywione szpony. Gdy tylko jednak jeden z gadów drgnął, pazury chyłkiem cofnęły się między paprocie. Szpony należą do gatunku dinozaura, jakiego jeszcze świat nie widział. Jest to pierwszy skuteczny super-drapieżnik – Smok z Lisowic.

Jest to fragment pisanej przeze mnie powieści o smoku z Lisowic.

Awatar użytkownika
elfik...
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 159
Rejestracja: 7 stycznia 2011, o 20:29
Lokalizacja: Bolesławiec

Re: Moja powieść

Post autor: elfik... »

Podoba mi się, ale ten poprzedni kawałek był lepszy (wg mnie). Jak dla mnie za dozo jest tych wstawek o tym że coś skamienieje w tym fragmencie trochę to odciąga uwagę od fabuły.
A jakiś pomysł na dalszą cześć-no cóż powinna mieć młode, to nie ulega wątpliwości, ale nic nie mogę wymyślić bo się nie orientuję za bardzo jakie tam jeszcze żyły zwierzęta, może jakaś walka z fitozaurami?

Awatar użytkownika
Dawid Mika
Jurajski allozaur
Jurajski allozaur
Posty: 1016
Rejestracja: 23 maja 2008, o 15:49
Lokalizacja: Górny Śląsk

Re: Moja powieść

Post autor: Dawid Mika »

Czy mocne ugryzienie nie zabiło by celofyza od razu ? Gdyby Smok ugryzł w szyję lub głowę celofyz zginąłbym na miejscu z przyczyn takich jak przerwanie rdzenia kręgowego czy zmiażdżenie puszki mózgowej. Ugryzienie w przednią część tułowia zgniotłoby żebra, bardzo prawdopodobne jest, że uszkodziłoby serce lub worki powietrzne, zerwało aortę itp. W tylną część kończyny tylne byłyby mocne uszkodzone, uniemożliwiając ucieczkę lub uszkodziło narządy jamy brzusznej np. jelita. Celofyz w takim stanie nie byłbym zdolny uciec.
O mocnym ugryzieniu w kończyny tylne nie wspominam. Gdyby ugryzł w kończynę przednią lub ogon - to chyba jedyny przypadek w którym celofyz by mógł dłużej pożyć. Potencjalna infekcja nie zabiłaby go w kilka godzin.
Zresztą - czy samica ryzykowała by będąc wycieńczona z głodu rozród ? Przecież do ochrony potomstwa potrzeba sporo energii. Cóż z tego, że złożyła by jaja, nie mając szans obrony ich przed potencjalnymi drapieżcami ?

Awatar użytkownika
elfik...
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 159
Rejestracja: 7 stycznia 2011, o 20:29
Lokalizacja: Bolesławiec

Re: Moja powieść

Post autor: elfik... »

Ale smok nie ugryzł celofyza tylko ranił go łapami. Zanim samica zniesie jaja i bd musiała ich bronić może być już w znacznie lepszej formie.

Awatar użytkownika
Dawid Mika
Jurajski allozaur
Jurajski allozaur
Posty: 1016
Rejestracja: 23 maja 2008, o 15:49
Lokalizacja: Górny Śląsk

Re: Moja powieść

Post autor: Dawid Mika »

Faktycznie przeoczyłem, ale czy drapieżnik wyposażony w mocne i rozbudowane szczęki nie wolałby ich użyć ? Ja jestem zwolennikiem teorii, że średniej wielkości duże teropody o mocnych szczękach (czyli nie celyfozoidy) i długich kończynach przednich atakowały ofiarę paszczą, a kończynami ją przytrzymywały ewentualnie. Większość nieptasich teropodów miała mało manewrowe kończyny przednie. Dopiero u celurozaurów, a zwłaszcza maniraptorów pojawiły się adaptacje umożliwiające wykonanie bardziej zaawansowanych ruchów "rąk" (np. półksiężycowa kość nadgarstka).

Awatar użytkownika
elfik...
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 159
Rejestracja: 7 stycznia 2011, o 20:29
Lokalizacja: Bolesławiec

Re: Moja powieść

Post autor: elfik... »

Tak , też sądze że smok wolałby zaatakować paszczą, ale może zwyczajnie mu się nie udało, bo celofyz okazał się za szybki. A poza tym tak zostało napisane i nie ma co dyskutować.

Awatar użytkownika
Triceratops
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 194
Rejestracja: 5 kwietnia 2011, o 11:52
Imię i nazwisko: Weronika Mazurek
Lokalizacja: Lubliniec
Kontakt:

Re: Moja powieść

Post autor: Triceratops »

Rozdział III
Niespodziewany obiad i potencjalny partner


Słońce jest w zenicie. Młoda Smoczyca przemierza równiny w poszukiwaniu pożywienia. W powietrzu nadal unosi się słaby zapach samca, nie tłumiony przez żadne inne wonie.
Dinozaur zatrzymuje się. Rozlega się jedynie cichy chrzęst piasku pod jego łapami. W nozdrza Smoka uderza zapach krwi. Niewiele myśląc samica rusza za nim. Ból w nodze tylko trochę ogranicza jej ruchy, jest jednak wygłodzona i słaba.
Smok czuje silną, metaliczną woń mięsa. Dochodzi ona zza zwietrzonych skał. Dinozaur rusza w ich stronę. Nagle rozlegają się jakieś straszne dźwięki. Trzask kości. Jęki. Zwierzę zatrzymuje się, zaraz jednak powoli i ostrożnie wygląda zza skały.
Ogromny samiec Smoka pożera hałaśliwie martwego dicynodonta. Krew tryska. Mocny zapach mięsa nie może utrzymać rannej samicy na miejscu. Odruchowo dinozaur robi krok w przód. Smok połyka ogromny strzęp mięsa i odwraca łeb.
Jego źrenice zwężają się. Smoki są samotnikami, jedynie w okresie godowym łączą się w pary. Dinozaur syczy cicho. Samica cofa się, nie chcąc tracić drugiego dinozaura z oczu. Smok samiec również pochyla łeb, wbijając wzrok w samicę. Jego mózg wydaje mu sprzeczne polecenia.
Przepędź ją, po prostu ją przepędź…
Oddaj jej mięso i zachowuj się potulnie…

W trwającym okresie godowym samcem targają emocje. Chciałby zachować mięso, ale również chciałby znaleźć partnerkę. Od pięciu lat nie udawało mu się to, przegrywał z innymi samcami. To może być jego jedyna szansa.
Smoczyca stoi w miejscu ze spuszczonym łbem, pochylona nisko wpatruje się w drugiego Smoka. Napina mięśnie nóg. Drugie ze zwierząt stoi niezdecydowane. To wszystko opowiada się bardzo długo, trwało to jednak nie więcej niż kilka minut.
Smok samiec cofa się nagle. Smoczyca podchodzi kilka kroków do przodu. Samiec stara się powstrzymać warczenie wydobywające się instynktownie z jego gardła. Samica podchodzi jeszcze bliżej, zapach mięsa staje się coraz mocniejszy. Następuje ułamek sekundy wahania.
Długi pysk Smoka zatapia się w rozerwanym brzuchu dicynodonta. Smoczyca połyka hałaśliwie wątrobę dicynodonta, równocześnie śledząc ruchy samca. Tamten wycofał się z agresywnej postawy. Stojąc bokiem do samicy przekręca lekko łeb.
Smoczyca je i je ile może. Poznaje zapach samca, to ten sam, który kilka dni temu podszedł do niej zwabiony padliną celofyza. Wreszcie Smok pozostawia na wpół pożartą padlinę. Mierzy wzrokiem samca. Tamten patrzy na ranę na jej nodze. Jest niepewny. Robi kilka kroków okrążając samicę. Smoczyca obraca łeb.
Smok samiec patrzy jeszcze raz na samicę, potem na mięso. Sam nie wie, co robić. Tymczasem Smoczyca zbiera się na odwagę. Podchodzi do samca. Ten mruczy cicho. Obraca łeb i oddala się od samicy. Nadal jest niezdecydowany. Wie, że ta samica jest ranna i słaba. Wie również, że to może być jedyna Smoczyca na tym terenie.
Smoki oddalają się, każdy w swoją stronę. Samiec dobiera się do pozostałości dicynodonta, a samica staje przy skałach. Jest najedzona, ale nie głód ją martwi. Martwi ją niechęć samca. Aby przeżyć, musi być silna, a to nie uda jej się, póki nie znajdzie partnera.
Smoczyca kładzie się na brzuchu. Obserwuje oddalonego o kilkanaście metrów samca. Ten też co chwila zerka na nią. W końcu jednak chwyta w zęby resztki padliny i odciąga ją pod uschnięte drzewo. Ogląda się po raz ostatni na samicę, po czym otrząsa się i odchodzi.



Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam czasu. Bardzo też przepraszam za wszystkie błędy (których jest bardzo dużo :( ). Nie mam pomysłów, proszę, podpowiedzcie mi jeszcze coś...
Podziwiam polskich paleontologów za to, że...

Obrazek

Spomiędzy szerokich, zielonobrązowych liści wystają cztery długie zakrzywione szpony. Gdy tylko jednak jeden z gadów drgnął, pazury chyłkiem cofnęły się między paprocie. Szpony należą do gatunku dinozaura, jakiego jeszcze świat nie widział. Jest to pierwszy skuteczny super-drapieżnik – Smok z Lisowic.

Jest to fragment pisanej przeze mnie powieści o smoku z Lisowic.

Awatar użytkownika
elfik...
Sylurski akantod
Sylurski akantod
Posty: 159
Rejestracja: 7 stycznia 2011, o 20:29
Lokalizacja: Bolesławiec

Re: Moja powieść

Post autor: elfik... »

Ogólnie mi się podoba ale jest za dużo takich..hm nie wiem jak to nazwać. cCoś takiego "samiec zrobił to. saica tamto, samiec wstał. samica spojrzała..."

Awatar użytkownika
Dawid Mika
Jurajski allozaur
Jurajski allozaur
Posty: 1016
Rejestracja: 23 maja 2008, o 15:49
Lokalizacja: Górny Śląsk

Re: Moja powieść

Post autor: Dawid Mika »

Aha i czy samica nie podeszła by raczej do samca po "posiłku" ?
Podchodzenie do głodnego drapieżnika, zwłaszcza ucztującego jest ryzykowne.
Czy Smok nie odebrałbym tego jako swoistej prowokacji ?
Zresztą pozostawienie resztek padliny w porze suchej (=niedostatku pokarmu) byłoby wbiciem sobie noża w plecy - nie wiadomo bowiem, kiedy przytrafia się kolejna okazja zjedzenia czegoś.
Współczesne duże drapieżniki jedzą często jeden ogromny posiłek i potem dłuższy czas, nawet kilka miesięcy. Ponoć zdarzały się przypadki, że krokodyl przeżył cały rok na jednym posiłku, spalając tkankę tłuszczową nagromadzoną w ciele. To całkiem możliwe, zważając na to, że krokodyle jako zwierzęta zmiennocieplne mają dość powolną przemianę materii.

ODPOWIEDZ